Wielu analityków liczyło, że seria danych z USA wyrwie dolara z marazmu. Okazuje się, że jednak nie wydarzyło się to wczoraj. Czwartek przynosi nam natomiast ważniejsze dane. Pytanie, czy one wystarczą.
Inflacja w USA Wczorajszy odczyt inflacji producenckiej w USA tylko potwierdził, dlaczego wielu analityków traktuje to jako umiarkowanie istotne dane. Jest to oczywiście mniej ważny odczyt niż inflacja konsumencka. W sytuacji jednak gdy niezbyt istotny odczyt znajduje się bardzo blisko oczekiwań, na rynku nie ma fajerwerków. Delikatnie mówiąc, nie było ich wczoraj. To na co jednak warto zwrócić uwagę w USA to fakt, że inflacja producencka jest mocno zbliżona do konsumenckiej. W Europie często jest od niej wyraźnie wyższa. Oznacza to, że rynek w USA nie ma ukrytej bomby w postaci spadającej rentowności, która może skończyć się kolejną falą wzrostu cen dla konsumentów.
Dolar ignoruje minutki Minutki to zapisy z rozmów członków FOMC, czyli amerykańskiego odpowiednika polskiej Rady Polityki Pieniężnej. Nastroje są tam podobno bardziej przyjacielskie niż u nas. Mniejsze emocje są również jeżeli chodzi o zmiany oczekiwań. Dominujący scenariusz na posiedzenie z początku listopada staje się coraz bardziej prawdopodobny. Patrząc na wycenę kontraktów terminowych, średnia jest w 83% pomiędzy 0,5% a 0,75%. Przy tych szansach podwyżka o 0,75% wydaje się przesądzona. Nie ma to na razie większego wpływu na rynki. Powodem jest fakt, że właśnie pod taki wzrost inwestorzy grają już od dłuższego czasu. Brak niespodzianek to brak większych zmian.
Chile bliskie sercu profesor Tyrowicz W ostatniej burzy dziejącej się w RPP najmocniejszym echem wybiły się działania nowej członkini mianowanej przez Senat – Joanny Tyrowicz. Oprócz wytknięcia licznych błędów merytorycznych postawiła ona jedną bardzo odważną tezę. Uważa, że do wygrania z inflacją, realne stopy procentowe nie mogą być ujemne. O ile dowody empiryczne z przeszłości temu przeczą, o tyle w historii przeważnie rządy współpracowały z bankami centralnymi, a nie dolewały benzyny do inflacyjnego ognia. Są jednak państwa, które bezwzględnie walczą ze wzrostem cen. W Chile, mimo że inflacja jest obecnie niższa o 3,5 punktu procentowego niż w Polsce, znów rosną stopy. Po wczorajszej decyzji wynoszą one 11,25%, czyli 4,5 punktu procentowego więcej niż w Polsce. Chile ma oczywiście swoje liczne problemy, ale pokazuje to determinację, by nie dokładać do nich inflacji.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
Le informazioni ed i contenuti pubblicati non costituiscono in alcun modo una sollecitazione ad investire o ad operare nei mercati finanziari. Non sono inoltre fornite o supportate da TradingView. Maggiori dettagli nelle Condizioni d'uso.