Lipcowy odczyt Wskaźnika Koniunktury DNA Rynków („Wskaźnik”) zalicza kolejny spadek i po raz pierwszy od dwóch lata wpada w ćwiartkę recesyjną odczytów. Dla formalności warto zaznaczyć, że po rewizji danych za poprzedni miesiąc w zasadzie okazuje się, że wpadliśmy w nią już miesiąc temu, więc nie jest to „pierwszy raz od dwóch lat”. Wskaźnik w pierwszej kolejności bazuje na publikowanych danych gospodarczych szacunkowych, jeśli później są one rewidowane, to rewidowany jest też nasz odczyt. Z reguły co prawda to zmiany kosmetyczne i tak też było tym razem, ale nawet ta kosmetyczna zmiana wystarczyła, żebyśmy przenieśli się w ćwiartkę recesyjną z ćwiartki „spowolnienia”.
Pogorszył się zarówno odczyt dotyczący bieżącej oceny sytuacji gospodarczej (oś pozioma), jak i odczyt opisujący perspektywy na kolejne dwa kwartały (oś pionowa). We wskazaniach cofnęliśmy się więc do sytuacji, którą ostatnio widzieliśmy w październiku 2020. Bazując na najnowszych danych, podtrzymujemy, że trwający od ponad pół roku trend się nie zmienił. Tendencja schładzania koniunktury jest widoczna i będzie dalej postępować.
Opublikowane w piątek rządowe dane z rynku pracy w USA za maj pokazały, że w tym obszarze gospodarki nie dzieje się jak dotąd nic, co mogłoby skłonić FED do wciśnięcia hamulca w cyklu podwyżek stóp procentowych. Według badania przedsiębiorstw wciąż generowany jest solidny przyrost etatów. Po stronie polskiego rynku pracy zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw rosło w maju w tempie 2,4% r/r. To nieco niższy odczyt od spodziewanego i blisko naszych oczekiwań na poziomie 2,5% r/r. Wyhamowanie jak podaje GUS, było wynikiem zwolnień w firmach.
Wzrost płac spowolnił z kolei do 13,5% r/r dość mocno odchylając się od konsensusu rynkowego na 14,6% i naszych szacunków na poziomie 14,7%. Po raz pierwszy od dwóch lat wynagrodzenia realne stały się ujemne, co jednoznacznie sugeruje, że firmy coraz mniej chętnie podwyższają płace w otoczeniu wysokich kosztów i pogarszającej się koniunktury. W kolejnych miesiącach powinno wpłynąć to na hamulec również w świecie konsumpcji. Rynek pracy wciąż trzyma się jednak naprawdę mocno. To zawsze plus dla gospodarki.
Produkcja przemysłowa również wzrosła w maju o 15% r/r i 1,4% m/m. To wynik nieznacznie niższy od konsensusu rynkowego i mniejszy od naszych oczekiwań. W danych odsezonowanych widać jednak, że wzrosty były w dużej mierze zasługą czynnika sezonowego i po oczyszczeniu produkcja spadła w tym okresie o 1,7% m/m. Wzrost produkcji sprzedanej w ujęciu rocznym w cenach stałych odnotowano w 30 spośród 34 działów przemysłu. Główne kategorie utrzymały dwucyfrowy wzrost. W danych miesięcznych wybija się jednak negatywnie kolejny spadek kategorii dóbr związanych z energią, które wcześniej mocno podbijały Wskaźnik.
Inflacja PPI w maju wzrosła o 24,7% r/r. Wciąż rekordowo, ale minimalnie niżej od oczekiwań. W danych widać już obawy firm o pogorszenie koniunktury wobec globalnego spowolnienia i konsekwencji wojny w Ukrainie, co w kolejnych okresach będzie ograniczać produkcję i zakończy cykl nadbudowy zapasów. Wyprzedaż dotychczasowych będzie oddziaływała z kolei na inflację negatywnie. Wszystko to sprowadza nas do wniosku, że również w Polsce kręcimy się gdzieś w okolicy szczytu inflacji.
Z drugiej strony przemysłu mamy jednak za sobą naprawdę fatalny odczyt danych PMI z Polski. Wiemy więc, że obecnie nie jest źle, ale gorzej będzie. Na przestrzeni ostatnich dwóch miesięcy doszło do imponującego obniżenia PMI z poziomu 52.4 do 44.4. Doszło do silnego obniżenia praktycznie każdego segmentu PMI. Również tych dotyczących zamówień oraz produkcji. Większe spadki w tych obszarach były wyłącznie w szczycie kryzysu finansowego oraz w czasie pandemii.
Czerwcowy odczyt PMI jednoznacznie potwierdza, że boom w krajowym sektorze przemysłowym kończy się w otoczeniu redukcji globalnej konsumpcji towarów, utrzymujących się wysokich presji kosztowych oraz przy dodatkowych zakłóceniach popytowo-podażowych wywołanych wojną w Ukrainie. Co będzie dalej? Spowolnienie na pewno. Recesja pod kątem technicznym również jest jak najbardziej realna. Bardzo ciekawe będą odczyty za lipiec i sierpień, gdy powinny być widoczne efekty obniżki podatku dochodowego.
Spowolnienie w polskiej gospodarce jest naprawdę szeroko zakrojone. Odporność wykazuje jedynie handel, co może być potencjalnie kwestią większej liczby kupujących z powodu napływu uchodźców – nabywają oni niewątpliwie więcej towarów niż usług.
Żebyśmy jednak nie czuli się w tym spowolnieniu osamotnieni, to publikacje wstępnych odczytów PMI dla usług i przemysłu za czerwiec w Europie oraz USA również zanurkowały, chociaż są jeszcze powyżej 50 punktów. Spadek indeksów PMI w Strefie Euro jest najsilniejszy od czasów kryzysu finansowego, jeżeli nie liczyć nienaturalnych okresów wybuchu pandemii COVID-19. Gospodarki nie są w recesji, ale problem polega na tym, że spowolnienie rozlewa się na coraz więcej branż i sektorów. Główną przyczyną osłabienia popytu jest destrukcja siły nabywczej konsumentów spowodowana przez wysokie ceny energii i podwyżki stóp procentowych.
Czeka nas solidne spowolnienie. Potencjalnie recesja, ale nie musi być ona głęboka. Będzie wywołana czterema czynnikami: wahaniami cyklu zapasów, wahaniami odłożonego po pandemii popytu, zaostrzeniem monetarnym oraz ograniczeniami w podaży energii. Większość tych czynników może mieć charakter przejściowy. Dwa ostatnie mają największy potencjał rażenia, ale też mogą wykazać się elastycznością (na przykład, przekierowanie sprzedaży gazu przez Rosję do Chin i generalnie do Azji mogłoby obniżyć ceny światowe).
Oczekujemy, że w kolejnych miesiącach Wskaźnik utrzyma się w ćwiartce wskazującej na recesję. Obecnie Wskaźnik Koniunktury DNA Rynków sugeruje, że polska gospodarka w 2022 roku zanotuje wzrost PKB ok. 4,4% r/r co jest głównie zasługą doskonałego pierwszego kwartału. W drugiej połowie roku gospodarka doświadczy dynamiki PKB na poziomie maksymalnie 2,0 – 2,5%. W przypadku trzeciego i czwartego kwartału spowolnienie może być jeszcze silniejsze z wysokim ryzykiem sięgnięcia nawet negatywnego wzrostu.
Prognozowane przez nas „Klepanie rynkowego dna” na początku maja 2022 wciąż trwa. Główny indeks WIG jest w zasadzie na dokładnie tych samych poziomach, co dwa miesiące temu. Po ostatnim gorszym odczycie z początku czerwca prognozowaliśmy, że WIG będzie jeszcze testował poziom majowych dołków, co również miało już miejsce pod koniec ubiegłego miesiąca. Najnowszy odczyt Wskaźnika zmusza nas jednak do kolejnego obniżenia prognozy zachowania się szerokiego indeksu w krótkim terminie.
Gdy na początku czerwca pisaliśmy, że „obecnie stawiamy na bazie Wskaźnika tezę o tym, że w dalszym ciągu poruszamy się w trendzie bocznym dla szerokiego rynku w przedziale 54 000 – 61 000 punktów (z naciskiem na przedział 55 000 – 58 000). Jednak prawdopodobieństwo krótkoterminowego wyłamania do poziomów z początku maja 2022 (~52 000 punktów) jest o wiele bardziej prawdopodobne, niż wyłamania w górę.”, to biorąc pod uwagę najnowszy odczyt, jesteśmy zmuszeni obniżyć bazowy przedział do zakresu 50 000 – 55 000 punktów, co oznacza istotną szansę na pogłębienie majowych dołków o kolejne ponad 5%.
Jednocześnie znajdując się w ćwiartce „recesyjnej” nie sposób wspomnieć o tym, że to najlepszy czas do długoterminowego budowania ekspozycji na rynku akcji. W efekcie według Wskaźnika Koniunktury DNA dla inwestorów z horyzontem krótkoterminowym obecne perspektywy rynku w zakresie zysku do ryzyka są neutralne (potencjalny prognozowany spadek < 10%), a w przypadku inwestorów długoterminowych korzystne.
Przypominam, że Wskaźnik estymuje sytuację jedynie dla szerokiego rynku WIG, który najlepiej odzwierciedla złożoność gospodarki, a nie poszczególnych sektorów, które oczywiście mogą zachowywać się od szerokiego rynku o wiele lepiej lub o wiele gorzej.
Le informazioni ed i contenuti pubblicati non costituiscono in alcun modo una sollecitazione ad investire o ad operare nei mercati finanziari. Non sono inoltre fornite o supportate da TradingView. Maggiori dettagli nelle Condizioni d'uso.